Sport

Kroniki LKS Fortuna: Część XIV – Potrójny gwizdek kończy mecz

Gwizdek

Tak jak trzykrotny gwizdek oznacza zakończenie spotkania piłkarskiego tak powyższy tytuł kończy mój skromny cykl artykułów pod tytułem „Kroniki LKS Fortuna”. Nie znaczy to, że temat piłki nożnej zniknie z naszych łamów. Mam pewien zarys pomysłów dotyczących przybliżania andrzejewskiej piłki. Może będą to bardziej szczegółowe opisy niektórych wydarzeń, może przybliżenie sylwetek ludzi związanych z naszym klubem.

To się okaże. Mam też nadzieję, że GKS Maxrol będzie zapisywał coraz to nowe karty w historii andrzejewskiego futbolu. Oczekiwania są spore. Póki co XIV-tą częścią naszej futbolowej epopei postaram się dokończyć historię klubu Fortuna.

Sezon 98/99 był niestety ostatnim pełnym sezonem Fortuny w regularnych rozgrywkach ligowych. Był też moim osobistym pożegnaniem z klubem, który przez wiele lat był ważną częścią mojego życia. Sprawy tak się potoczyły, że w wieku 25 lat zakończyłem moją przygodę z Fortuną. Zdecydowanie nie był to wiek emerytalny, tym bardziej, iż dzisiaj, choć minęło od tego czasu niezłe kilkanaście lat nadal jestem czynnym zawodnikiem i grywam w regularnych rozgrywkach gdzieś w Polsce. Życie jednakże jak wszyscy wiemy to ciągłe wybory. A wybór czegoś najczęściej oznacza rezygnację z czegoś innego. Okres ten, choć zgrzytów (jak wszędzie) nie brakowało wspominam bardzo pozytywnie i z dużym sentymentem, a także z dumą, że przez wiele lat mogłem reprezentować Fortunę i nasze Andrzejewo. To było naprawdę bardzo wartościowe doświadczenie. Tyle wątku osobistego, który mi się tu mimochodem wtrącił, ale w artykule końcowym trudno było go uniknąć.

Co się działo dalej z Fortuną? Zespół rozpoczął przygotowania do kolejnego sezonu. Nasi rozegrali kilka sparingów, z czego jednym z najbardziej efektownych było zwycięstwo 6:3 nad Unią Ciechanowiec, gdzie wynik do przerwy brzmiał już 5:0. W bramce naszej drużyny schedę przejął młody zdolny bramkarz M. Kotomski, zaś drużynę wzmocnili zawodnicy Iskry Zaręby Kościelne, która o czym pisałem w poprzednim artykule wycofała się z rozgrywek. Niestety ani oni ani cały nasz zespół nie nagrali się już w rozgrywkach ligowych. Fortuna i owszem przystąpiła do gry w „okręgówce” łomżyńskiej w sezonie 1999/2000, ale rozegrała w niej tylko kilka kolejek. Rozpoczęliśmy pechową porażka z Wissą Szczuczyn u siebie 1:2.

W meczu tym doszło do sporego zamieszania. Tuż przed końcem spotkania nasi mieli egzekwować rzut rożny. Niestety Pan sędzia (geniusz jakich w tym fachu wielu), który wcześniej ten rzut rożny naszym przyznał, nie pozwolił go wykonać i gwizdnął koniec meczu (!) Ponieważ wynik brzmiał 1:2 łatwo można sobie wyobrazić reakcję publiczności, która, ze zrozumiałych względów zdenerwowana, postanowiła wprost przekazać Panu sędziemu co o nim myśli. Przerażony arbiter spędził sporo czasu w szatni, a od „wyłuszczenia” racji kibiców uratowali go piłkarze naszej drużyny. Nie jestem zwolennikiem tak radykalnych posunięć, jednakże Pan sędzia bezmyślną i wyjątkowo złą decyzją (skoro już odgwizdał rzut rożny to powinien pozwolić go wykonać, być może nic z niego by nie wynikło) w pełni zasłużył sobie na gniew kibiców. W kolejnym spotkaniu nasi pewnie pokonali Unię Ciechanowiec 4:2 rozgrywając znakomite spotkanie, by tydzień później po dziwnym meczu przegrać z debiutującym w rozgrywkach Sokołem Paproć. Fortuna prowadziła już 3:1 i wydawało się że kontroluje wydarzenia na boisku i pewnie zmierza po zwycięstwo, gdy nagle coś się zacięło. Gospodarze zdobyli trzy bramki z niczego, obejmując prowadzenie. Zryw naszych pozwolił wyrównać, ale to Sokół zadał ostateczny cios. To był jednak pewnego rodzaju szok. Pierwsza nasza porażka z Sokołem Paproć przydarzyła się akurat w walce o punkty. Była toteż pierwsza wygrana Sokoła w rozgrywkach ligowych.

Co ciekawe w ówczesnym czasie znana ogólnopolska gazeta „Przegląd Sportowy” zamieszczał na swoich łamach krótkie artykuliki o różnych zespołach z niższych lig. Jakimś sposobem zamieszczono też artykuł o Sokole Paproć, wspominając w treści o zwycięstwie 5:4 nad Fortuną Andrzejewo. Był to jak przypuszczam jedyny wynik Fortuny, który trafił do „Przeglądu sportowego”. Szkoda, że akurat taki wynik. Ostatecznie okazało się, że ani porażki ani zwycięstwa z tego sezonu nie mają znaczenia. Podjęto decyzję o wstrzymaniu dofinansowania dla klubu, a bez tego jak wiadomo żaden klub w rozgrywkach ligowych istnieć nie może. To była bardzo zła decyzja. Fortuna została wycofana z rozgrywek.

Po tym sezonie nastąpiły znaczące zmiany. Wraz z nowym podziałem administracyjnym, który zlikwidował województwo łomżyńskie, zaś Andrzejewo ulokował na skraju województwa mazowieckiego, zlikwidowano także ligi regionalne w dotychczasowym kształcie.

Wraz z nowym sezonem podjęto próbę reaktywacji Fortuny. Zgłoszono akces do rozgrywek w lidze podlaskiej, gdzie poza Fortuną trafiły wszystkie dotychczas grające w okręgówce łomżyńskiej zespoły. I chociaż sytuacje, że kluby z jednych województw, szczególnie leżące na ich skraju grywały w rozgrywkach w innych województwach zdarzały się nierzadko w wielu rejonach Polski, to trafiliśmy na obcesową odmowę ówczesnego Prezesa Podlaskiego ZPN. Wtedy pojawił się pomysł połączenia sił z Sokołem Paproć Duża (która jak wiadomo choć praktycznie zaczyna się zaraz za ostatnimi zabudowaniami andrzejewskiej kolonii leży już w Podlaskim) i pod połączoną nazwą Sokół Paproć/Fortuna Andrzejewo zgłoszono akces do rozgrywek na Podlasiu. Zakwalifikowano nas niestety do B-klasy najniższej wówczas ligi rozgrywek. Liga liczyła 10 drużyn. Muszę niestety przyznać, że pełnego składu ligi jak też kompletu wyników naszej drużyny nie posiadam. Nie udało mi się też dotrzeć do materiałów archiwalnych, które by powyższe wyniki zawierały. Rezultaty, które są mi znane to: zwycięstwo w pierwszej kolejce nad Husarem Nurzec 2:1. Porażka w drugiej kolejce ze zdecydowanym faworytem ligi, naszpikowanym byłymi graczami Jagiellonii, Piastem Białystok 0:5 w Białymstoku. Zwycięstwo z GKP Orla w Andrzejewie 4:0 po bardzo dobrym meczu. Porażka na wyjeździe z GKS Turośń Kośc. 0:3. Remis 1:1 u siebie z LZS Piliki. Zwycięstwo, także w Andrzejewie 5:0 nad Gieretem Giby. I niestety nie potwierdzony wynik 3:2 z LZS Łapy Szołajdy (na pewno było zwycięstwo). W pozostałych dwóch meczach pewne jest, że Sokół/Fortuna odniósł zwycięstwa.

Niestety, w jakim stosunku i z kim nie wiem. Ostatecznie po dobrej rundzie jesiennej zajęliśmy 4 miejsce z szansami na awans, którym premiowano dwie pierwsze drużyny. I cóż się wydarzyło. Ano zamiast walki o awans w rundzie wiosennej, pozbawiona należytego wsparcia, przede wszystkim z gminy, drużyna została wycofana z rozgrywek, a cały dorobek z rundy jesiennej został zaprzepaszczony.

Dodam, że drużyna składała się z dotychczasowych graczy Fortuny a także piłkarzy Sokoła Paproć zarówno z Paproci jak też z Ugniewa. Sokół Paproć wystąpił w następnym sezonie, ale już pod patronatem gminy Szumowo. Historia Fortuny właściwie się zakończyła. W późniejszym czasie zniknął budynek służący za szatnię, a zasypanie rowu pomiędzy drogą na cmentarz (obecnie ulica Cmentarna) a płytą boiska spowodował dewastację obiektu przez urządzających sobie parking na boisku ludzi odwiedzających cmentarz. W późniejszym terminie raz po raz skrzykiwano zespół.

Wiem, że były mecze z Rosochatem Kościelnym, Mroczkami, Zarębami Kościelnymi, Czyżewem. Nic jednak trwałego przez te kilkanaście lat nie udało się stworzyć.


Zdjęcie w nagłówku: pixabay.com

Adam Leszczyński

Pomysłodawca i pierwszy prezes Towarzystwa Rozwoju Ziemi Andrzejewskiej. Były bramkarz LKS Fortuna Andrzejewo.