Całą zimę piłkarze Fortuny przepracowali solidnie wykorzystując dostępne warunki, czyli małą halę w „podstawówce” oraz przeważnie okryte śniegiem boisko. Podjęto też decyzję o starcie w I-wszych Mistrzostwach Województwa Łomżyńskiego w piłce nożnej halowej. Halówka w ówczesnym czasie nie była tak popularna jak obecnie. Przede wszystkim nie było tylu hal sportowych.
Do mistrzostw zgłosiło się zaledwie pięć zespołów. Oprócz naszego były to: Kontakty Łomża, Unia Ciechanowiec, Orzeł Kolno i Wissa Szczuczyn. Różnica pomiędzy Fortuną a pozostałymi drużynami była jedynie taka, że wszyscy inni w odróżnieniu od nas posiadali pełnowymiarowe hale i regularnie na nich grywali. Efektem tego były cztery porażki i niestety ostatnie miejsce. W grze aż tak źle to nie wyglądało. Nasz zespół zdecydowanie słabszy był jedynie od Wissy Szczuczyn. Z pozostałymi przy lepszej skuteczności wyniki mogły być zupełnie inne.
Rundę rewanżową rozpoczynamy dopiero 21 kwietnia od drugiej kolejki, gdyż pierwsza została przełożona na koniec rundy. Podejmujemy na własnym boisku Ziemowita Nowogród. Po dobrym, ale dość dziwnym meczu remisujemy 4:4. Prowadzimy 1:0 by do przerwy przegrywać 1:2. Koncert gry przez pół godziny po przerwie i znów prowadzimy 4:2 a do tego zawodnik gości dostaje czerwoną kartkę. Wydaje się, że już nic złego się zdarzyć nie może, ale… owszem zdarza się. Zbyt duże rozprężenie i goście w dziesiątkę (!) odrabiają dwa gole. Tylko remis. Bramki zdobyli: A. Staniarski, M. Raciński, T. Rzotkiewicz i J.Jaworski. Skład: A. Leszczyński – G. Czyżewski, A. Przeździecki, R. Bojanowski, W. Strzeszewski, G. Nowacki, A. Staniarski, J.Jaworski, R. Kotomski, T. Rzotkiewicz, M. Raciński, na zmianę S. Hilarczuk.
Tydzień później jedziemy do Czyżewa na mecz z liderem. Do przerwy przewaga gospodarzy i dwa artystyczne pady na polu karnym jednego z napastników Czyżewa. Oczywiście zamienione przez sędziego na rzuty karne. 0:3 ale różnica w grze wcale nie taka duża. Druga połowa meczu to już zupełnie inny obraz gry. Przewaga naszych. Dwa gole M. Racińskiego i kilka bramkowych sytuacji. Niestety piłka nie wpada więcej do czyżewskiej siatki. Za to w końcówce dwie kontry przeprowadzają gospodarze, z których jedna niestety kończy się bramką. Przegrywamy 2:4 zostawiając jednak naprawdę dobre wrażenie. 5 maja podejmujemy Victorię Jedwabne i nikt już nie zakłada innego scenariusza jak zwycięstwo. Po bardzo dobrym, twardym meczu pewnie pokonujemy gości 2:0 po bramkach M. Racińskiego i A. Staniarskiego. Skład z tego meczu to: A. Leszczyński – G. Czyżewski, W. Strzeszewski, R. Bojanowski, G. Nowacki, T. Rzotkiewicz, A. Staniarski, J. Jaworski, R. Kotomski, M. Raciński, S. Hilarczuk, na zmianę R. Ryszewski.
W następnej kolejce mamy spotkać się na wyjeździe ze Skrą Wizna. Z powodu jednakże zalania przez Narew boiska w Wiźnie mecz odbywa się na klepisku we wsi Srebrowo, niedaleko Wizny. Niewymiarowe i nierówne boisko położone w dusznej i zawilgoconej niecce w otoczeniu nadnarwiańskich bagien staje się świadkiem dość dramatycznego dla nas spotkania. Przy wyjątkowo chamskiej publiczności jakiej jeszcze do tej pory nie spotkaliśmy przegrywamy 3:5. Na porażkę ma wpływ jednakże nie tylko sam przebieg gry, ale także wiele innych czynników. Oprócz zdziczałej publiczności i przestraszonego sędziego także panujący na tym terenie dość ciężki mikroklimat, który wywołał u kilku naszych zawodników dziwne dolegliwości. Znakomitą partię rozegrał za to R. Kotomski – zdobywca dwóch goli.
Tydzień po meczu w Srebrowie w upalny majowy dzień podejmujemy zespół Kontaktów Łomża. Z uwagi na odbywający się tego dnia w andrzejewskiej parafii obrzęd pierwszej komunii świętej, w którym uczestniczyć miało kilku zawodników Fortuny, rozpoczynamy o bardzo nietypowej porze 9-tej rano. Początek meczu ogląda tylko ok. 50 kibiców, wraz jednak z rozprzestrzenianiem się informacji o spotkaniu widzów przybywa, by na koniec osiągnąć liczbę 250. A mecz wreszcie wychodzi. Rozgrywamy kapitalne spotkanie, pewnie pokonując mocne Kontakty 5:2.
Trudno kogoś w naszej drużynie nie wyróżnić, ale na szczególne uznanie zasługują: M. Raciński – zdobywca trzech goli oraz strzelcy pozostałych bramek R. Kotomski i J. Jaworski. Nasi zagrali w składzie: A. Leszczyński – G. Czyżewski, W. Strzeszewski, R. Bojanowski, G. Nowacki, R. Kotomski, J. Jaworski, A. Staniarski, T. Rzotkiewicz, S. Hilarczuk, M. Raciński.
W następnej kolejce wyjeżdżamy do Szepietowa na mecz z tamtejszą Spartą. Trener W. Kałuski stawia za cel zwycięstwo. Sparta jest bowiem na pewno w naszym zasięgu. Mecz w Szepietowie na ładnym tamtejszym obiekcie pomimo swojej twardości i zaciętości odbywa się w atmosferze fair play. Od około 20 minuty, kiedy to ładnym strzałem prowadzenie zdobywa T. Rzotkiewicz, nasi uzyskują nieznaczną przewagę. Pozwala to przejąć pewną kontrole nad spotkaniem, choć wynik do końca jest sprawą otwartą. Pomimo kilku sytuacji z naszej strony, jak też szans gospodarzy wynik 1:0 utrzymuje się i możemy cieszyć się z kolejnego zwycięstwa w lidze.
W upalną czerwcową niedzielę udajemy się do Grajewa by rozegrać tam spotkanie ze Zniczem Radziłów. Władze gminy Radziłów dość mocno postawiły na futbol inwestując w drużynę Znicza, ściągając między innymi wzmocnienia z Łomży oraz budując nowy stadion. I właśnie ta budowa spowodowała, że Znicz, jako gospodarz rozgrywał swoje spotkania w Grajewie. Inwestycje przyniosły wymierny efekt, gdyż zespół z Radziłowa na wiosnę grał rewelacyjnie zadamawiając się na dobre na fotelu wicelidera.
Mecz stał pod znakiem upału i kurzu. Był typowym meczem walki, dość wyrównanym. Gospodarze szybciej i lepiej odnaleźli się na tym boisku uzyskując do przerwy przewagę w grze udokumentowaną zdobyciem dwóch goli. Po przerwie, co już zaczynało stawać się tradycją przewagę uzyskali nasi. Niestety udało się odrobić tylko jedną bramkę. Pod koniec niespokojni o wynik gospodarze zaczęli grać brutalnie. Między innymi po brzydkim faulu poważnej kontuzji doznał P. Kałuski.
Tydzień po meczu w Radziłowie tłumy kibiców przybyły na andrzejewski stadion by obejrzeć po raz ostatni w tym sezonie nasz zespół na swoim boisku. Przeciwnikiem była ciechanowiecka Unia. Przed meczem liczyliśmy mocno na zwycięstwo, choć pewni swego byli też rywale.
Nikt chyba jednak nie przypuszczał jak wspaniale ułoży się ten mecz. Unia początkowo starała się dotrzymać naszym kroku. Od momentu jednak gdy po bramce M. Racińskiego wyszliśmy na prowadzenie 2:1 nic już nie zagroziło naszemu zwycięstwu. Do przerwy 3:1, a po przerwie sypnęły się kolejne bramki. Unia zmienia bramkarza, co jednak nic nie daje bo to nie bramkarz broni źle, ale znakomicie gra Fortuna. Wygrywamy zupełnie zasłużenie aż 7:2, mając w końcówce jeszcze szansę na podwyższenie, ale rozluźniony Staniarski marnuje karnego. Radość po tym zwycięstwie jest ogromna. Ten wynik nie jest przypadkiem. Zaczynamy liczyć się w lidze, a w Andrzejewie jesteśmy niepokonani. Bramki zdobyli: M. Raciński – 3, R. Kotomski, T. Rzotkiewicz, J. Jaworski, M. Hilarczuk, Skład: A. Leszczyński – G. Czyżewski, W. Strzeszewski, R. Bojanowski, A. Przeździecki, G. Nowacki, J. Jaworski, A. Staniarski, R. Kotomski, T. Rzotkiewicz, M. Raciński, na zmianę M. Hilarczuk. Mecz obejrzało około 500 kibiców!
Z wyliczeń w tabeli jednoznacznie wynika, że jeżeli nie przegramy ostatniego meczu w Goniądzu zapewnimy sobie piąte miejsce. Z Biebrzą zaczynaliśmy naszą ligowa przygodę około dziesięciu miesięcy wcześniej doznając dotkliwej porażki, ale od tego czasu dużo wody w Małym Broku upłynęło i Fortuna była już zupełnie innym zespołem. Wynik z rundy jesiennej nie robił już na nas żadnego wrażenia. Była raczej chęć odegrania się i odniesienia zwycięstwa. Na tym jednakże zależało też gospodarzom, a jeżeli dwie w miarę równe drużyny chcą zwyciężyć to wyjdzie z tego zacięty bój. Tak tez było i tym razem w Goniądzu. Zaczęliśmy od prowadzenia 1:0 (R. Kotomski), ale po niedługim czasie to gospodarze wygrywali 2:1.
My wyrównujemy (R. Kotomski), ale Biebrza odskakuje na 3:2. Ostatnie słowo należy jednak do nas. Po sprytnym uderzeniu J. Kuranta remisujemy 3:3. Cieszymy się z tego wyniku, cieszą się nasi kibice z niezawodnym „Wiesiem” na czele, będąc przekonani iż zajęliśmy bardzo dobre piąte miejsce w lidze.
Po kilku tygodniach dowiadujemy się z oficjalnego pisma z łomżyńskiego OZPNu, iż decyzją związkowych działaczy przyznano jakieś walkowery w lidze. Nie dotyczyły one co prawda bezpośrednio naszych meczów, ale spowodowały, iż dwa zespoły będące za nami w tabeli przesunęły się przed Fortunę. Tak to przy zielonym stoliku zepchnięto nas z piątego miejsca na siódme. Ligę zdecydowanie wygrały Orlęta Czyżew.
Po zakończonym sezonie praktycznie od razu rozpoczęliśmy przygotowania do kolejnych rozgrywek. Testowaliśmy nowych zawodników. Pożegnaliśmy też niestety, nie bez zgrzytów znakomicie spisującego się w lidze J. Jaworskiego, który powrócił do rozpoczynającej ligową przygodę Iskry Zaręby Kościelne.
W sparingach pokonaliśmy grający w rozgrywkach zambrowskiej ligi międzyzakładowej Instalimpex Zambrów 5:1, LZS Szulborze 8:2 oraz zarębską Iskrę 3:2. Przegraliśmy u siebie z Orlętami Czyżew 3:6 i na wyjeździe z MKS Małkinia 2:4.
Następnie już w pierwszej rundzie rozgrywek o Puchar Polski natrafiliśmy na potentata Warmię Grajewo, z którym na skwarnej patelni jaką tego dnia przypominało nasze boisko rozegraliśmy bardzo dobre spotkanie, niestety ulegając 3:5.
Tuż przed rozpoczęciem rozgrywek zwyciężyliśmy jeszcze także z grającą w rozgrywkach zambrowskiej ligi międzyzakładowej Gwardię Zambrów, której trzon stanowili policjanci z zambrowskiej komendy policji, 3:2 i z niecierpliwością oczekiwaliśmy na rozpoczęcie nowego sezonu 1996/1997.
Zdjęcie w nagłówku: LKS Fortuna Andrzejewo przed meczem w Goniądzu, Kronika Fortuny Andrzejewo