Udział w liturgii pomagał młodemu Stefanowi odkrywać powołanie do kapłaństwa. Po latach wspominał: „Był to Wielki Piątek, w nocy. Cała niemal parafia zebrała się na ostatnie „Gorzkie Żale”. Śpiewano wszystkie trzy części, jak wtedy było w zwyczaju, a w przerwach obchodzono drogę krzyżową. Całą noc przesiedziałem w kościele skulony przy konfesjonale, który stał przy wejściu do zakrystii. Zapamiętałem mocno tę modlitwę przy Grobie Chrystusa. Przeżycia tej nocy rzeźbiły moją chłopięcą duszę, pomagały mi odkrywać piękno drogi, którą zamierzałem pójść. Uważałem, że jest to jedyna droga dla mnie, nie może być inaczej. I do dziś dnia nie mam żadnej wątpliwości, że taka powinna być moja droga”.
Wakacje roku 1917 spędził jak zwykle w Andrzejewie. Tu codziennie służył do Mszy Świętej, spotykał się ze swym dawnym nauczycielem Bolesławem Penkalą. Jemu wyjawia swój zamiar pójścia do seminarium. Dopiero później mówi o tym rodzicom. Oto jak owo zdarzenie opisywała siostra Prymasa: „Jest to dziwny wieczór. (…) Wzruszony Stefan powiada do rodziców, że chciałby ich o coś prosić i chce być tylko sam z nimi. Wychodzimy w ciszy, zabrawszy ze sobą najmłodszą Julię. Czekamy w napięciu. Sprawa widocznie jest wielkiej wagi i zbyt poważna, żeby o niej od razu mówić. Dlatego rodzice zachowują spokój. Zarządzają spanie, podczas gdy sami jeszcze długo i cicho rozmawiają”.
W kilka dni później przyszły ksiądz udaje się z Eugenią Wyszyńską do Ostrowi Mazowieckiej, by kupić materiał na sutannę. Dopiero po powrocie z zakupów rodzeństwo dowiaduje się o planach brata. „Przy obiedzie – pisała Janina Jurkiewicz – ojciec z powagą podaje nam do wiadomości, że brat nasz Stefan chce zostać księdzem i prosi właśnie rodziców o wyrażenie zgody. (…) Zapada cisza. Patrzymy z szacunkiem na starszego brata. Jest już taki wysoki, wyższy od ojca. Zapewne wie, co robi. Od najmłodszych lat służył do Mszy Świętej i przywykł do ołtarza. Tylko mały Wacław pyta mnie po cichu, czy trzeba będzie kłaniać się Stefanowi i całować go w rękę jak księdza kanonika Rozpędowskiego. (…) Od tej pory Stefan staje się dorosły”. Pod koniec sierpnia wyrusza w towarzystwie Leonarda Załuski do Włocławka, gdzie rozpoczyna naukę w Niższym Seminarium Duchownym. Na stację kolejową do Czyżewa odwozi podróżnych Józef Penkala, ojciec księdza Bolesława.
Parafia Andrzejewo leżała wówczas na terenie diecezji płockiej, dlaczego Włocławek a nie Płock? Takie pytanie pojawia się w wielu publikacjach poświęconych osobie Prymasa. Ksiądz Piotr Nitecki za główny powód podawał konflikt jaki powstał między ojcem Stefana a proboszczem andrzejewskim ks. Pawłem Rozpędowskim. Na podobnym stanowisku stoi Ewa Czaczkowska. To, że taki konflikt istniał wiemy ze wspomnień samego Prymasa. Być może przyczynił się on w jakiś sposób do wyboru Włocławka, być może znaczenie przy wyborze miała także dobra renoma tego Seminarium, które słynęło z wysokiego poziomu nauczania. Po głębszym przyjrzeniu się relacjom jakie panowały w Andrzejewie wydaje się że przeważyło coś innego. Pragnącego zostać księdzem Stefana pociągał bez wątpienia przykład starszych kolegów Stefana: Konstantego Penkali i Teofila Bolesława Penkali, którzy studia ukończyli we Włocławku oraz Jana Grzegorza Załuski, który dopiero na ostatnim roku poniósł się z Włocławka do Łomży. Na wybór Włocławka mogła wpłynąć także postawa ks. Leonarda Załuski, który przed wstąpieniem do Seminarium we Włocławku blisko współpracował ze Stanisławem Wyszyńskim. Gdy do tego wspomnimy, brata Leonarda, ks. Pawła, który jako pierwszy andrzejewski parafianin ukończył włocławskie seminarium, to możemy stwierdzić że na początku XX wieku wśród młodzieńców z Andrzejewa, którzy swoje życie pragnęli poświęcić służbie Bogu i Kościołowi panowała „moda” na Włocławek. Był on znacznie częściej wybierany niż Płock.
Rodzina wyszyńskich mieszkała w Andrzejewie przez 8 lat. Stefan, który w tym czasie uczęszczał do szkół w Warszawie, Łomży i we Włocławku, spędził w osadzie nad Małym Brokiem znacznie mniej czasu. Ten, krótki okres w jego życiu obfitował w wiele ważnych a niekiedy dramatycznych wydarzeń. Po przedwczesnej śmierci matki większym kultem zaczyna otaczać Matkę Bożą. Tragizm pierwszej wojny światowej rozwija w młodym chłopcu wrażliwość na krzywdę innych ludzi. Codzienna modlitwa, postawa ojca, księży, ludzi, których spotyka na co dzień, służba przy ołtarzu i życie sakramentalne rozwijają w nim miłość do Boga i Kościoła. Tu postanawia, że zostanie księdzem i uda się do tego seminarium, w którym już studiowali jego starsi koledzy. Te wszystkie przeżycia i grób matki związał Stefana Wyszyńskiego z Andrzejewem.
Bibliografia:
- Czaczkowska E., Kardynał Wyszyński biografia, Kraków 2013.
- Jurkiewicz J., Wspomnienia rodzinne, w: Czas nigdy go nie oddali – wspomnienia o Stefanie kardynale Wyszyńskim, Warszawa 1994.
- Nitecki P., Włocławskie dzieje ks. Stefana Wyszyńskiego, Wrocław 2008.
- Romaniuk M., Życie, twórczość i posługa Stefana kardynała Wyszyńskiego Prymasa Tysiąclecia, t. 1, Warszawa 1994.
- Wyszyński S., Przemówienie w 70 rocznicę śmierci matki, Andrzejewo 20 października 1980, Archiwum Instytutu Prymasowskiego.
Zdjęcie w nagłówku: Prymicja ks. Konstantego Penkali. Po prawej stronie widoczny alumn Stefan Wyszyński, Olszewo czerwiec 1920 r. zdjęcie pochodzi ze zbiorów pani Sylwii Wolskiej, autorki książki: Historia Olszewa i jego mieszkańców oraz osób, które los z nimi związał, na tle wydarzeń dziejowych, w dokumentach i wspomnieniach, Warszawa 2019